Ambicje Wielkiej Brytanii do umocnienia swojej pozycji jako globalnego lidera w naukach przyrodniczych są obecnie wystawiane na próbę przez pogłębiający się spór dotyczący cen leków. Znaczące podwyższenie obowiązkowych rabatów od sprzedaży leków, nałożone przez rząd na branżę, w skład której wchodzą jedne z największych koncernów farmaceutycznych na świecie, wywołało ostrą krytykę i wzbudziło obawy co do atrakcyjności inwestycyjnej kraju oraz jego przyszłej zdolności innowacyjnej. Ten impas grozi podważeniem sektora powszechnie uważanego za kamień węgielny brytyjskiej gospodarki i kluczowy obszar narodowej doskonałości.
- Znaczący wzrost obowiązkowych rabatów na sprzedaż leków (do 23%) nałożony przez rząd Wielkiej Brytanii.
- Ostre sprzeciwy ze strony przemysłu farmaceutycznego, w tym ABPI, dotyczące negatywnego wpływu na inwestycje i wzrost w sektorze.
- Wypowiedzi czołowych dyrektorów koncernów farmaceutycznych, takich jak AstraZeneca i Novartis, sugerujące możliwość przenoszenia inwestycji poza Wielką Brytanię.
- Nieudane negocjacje między rządem a branżą, z ministrem zdrowia odrzucającym propozycje branży, by nie „oszukiwać pacjentów ani podatników”.
- Obawy o zdolność Wielkiej Brytanii do przyciągania innowacji i wprowadzania nowych, przełomowych leków na rynek.
- Dodatkowa presja ze strony USA na obniżanie cen leków, co komplikuje globalną strategię cenową firm i poszukiwanie wyższych cen na innych rynkach.
Wzrost obciążeń finansowych dla przemysłu farmaceutycznego
Wielka Brytania szczyci się solidnym ekosystemem nauk przyrodniczych, będąc domem dla gigantów farmaceutycznych, takich jak AstraZeneca i GSK, co stawia ją obok Stanów Zjednoczonych i Szwajcarii jako gospodarza wielu czołowych firm farmaceutycznych. Jej potencjał akademicki jest równie imponujący, z instytucjami takimi jak Cambridge, Oxford i Imperial College London, konsekwentnie plasującymi się wśród światowych elit w badaniach nad naukami przyrodniczymi. Ponadto, Wielka Brytania jest jednym z pięciu czołowych globalnych miejsc docelowych dla inwestycji w badania nauk przyrodniczych. Jednak pod powierzchnią tych osiągnięć narasta fundamentalna niezgodność między rządem a przemysłem farmaceutycznym, koncentrująca się głównie na polityce cenowej leków.
Sercem problemu jest długoterminowy Dobrowolny Program Cen, Dostępu i Rozwoju Leków Markowych (VPAG). Umowa ta, która weszła w życie w zeszłym roku, reguluje sposób, w jaki państwowa Narodowa Służba Zdrowia (NHS) zaopatruje się w większość leków markowych. Biorąc pod uwagę ogromną siłę nabywczą NHS, która odpowiada za około 85% wydatków na opiekę zdrowotną w Wielkiej Brytanii, te dobrowolne porozumienia historycznie wspierały dostęp do leków. VPAG ustala roczny limit wydatków NHS na leki markowe, pozwalając na ich skromny wzrost o 2% rocznie, zwiększając się do 4% do 2027 roku. Aby egzekwować ten limit, firmy farmaceutyczne są zobowiązane do zwrotu procentu swoich sprzedaży leków do NHS poprzez rabat lub „clawback”. Podczas gdy w ciągu ostatniej dekady rabat ten wynosił średnio nieco ponad 10%, niedawna decyzja Ministra Zdrowia Wesa Streetinga o ustaleniu stawki na 23% na bieżący rok, znacznie przekraczającej przewidywane przez branżę 15%, stworzyła znaczące tarcia.
Reakcja branży i fiasko negocjacji
Stowarzyszenie Brytyjskiego Przemysłu Farmaceutycznego (ABPI), reprezentujące głównych graczy, w tym krajowe oddziały firm Pfizer, Sanofi, Merck, Eli Lilly i Bristol-Myers Squibb, szybko ostrzegło, że ten gwałtowny wzrost „bardzo realnie obciąży firmy” i zagrozi wzrostowi i inwestycjom brytyjskiego przemysłu. ABPI podkreśliło, że NHS już teraz przeznacza mniejszą część całkowitych kosztów opieki zdrowotnej na leki – 9% wydatków na opiekę zdrowotną – w porównaniu z krajami takimi jak Francja (15%), Niemcy (17%) i Włochy (17%). Negocjacje między branżą a rządem następnie załamały się, a Streeting zerwał rozmowy po odrzuceniu przez ABPI oferty, która obejmowała niższe przyszłe stawki rabatów i wzrost cen nowych leków. Minister Zdrowia publicznie oświadczył, że nie pozwoli „dużym koncernom farmaceutycznym oszukiwać naszych pacjentów ani podatników”.
Dalekosiężne konsekwencje i obawy dyrektorów
Skutki tego sporu są dalekosiężne, potencjalnie wpływając na szerszą gospodarkę i strategiczną pozycję Wielkiej Brytanii. Pascal Soriot, CEO AstraZeneca, największej firmy w indeksie FTSE-100, ogłosił w lipcu plany zainwestowania około 50 miliardów dolarów w USA do 2030 roku, na rynku, który w zeszłym roku odpowiadał za 43% globalnej sprzedaży AZ. Podczas rozmowy o wynikach finansowych określił również AZ jako „bardzo amerykańską firmę”. Te komentarze, po doniesieniach The Times o prywatnych rozważaniach Soriota dotyczących przeniesienia głównego notowania AZ do Nowego Jorku, podkreślają niepokój branży. Inni czołowi dyrektorzy podzielają te obawy; John McGinley z firmy Pfizer opisał podwyżkę rabatu jako „niezgodną z ambicjami rządu Wielkiej Brytanii, aby być globalnym liderem w naukach przyrodniczych”, podczas gdy Doina Ionescu z firmy Merck nazwała nową stawkę „nieosiągalną”, powołując się na jej potencjał do hamowania odkrywania i dostarczania innowacyjnych leków. Niedawno Johan Kahlström, dyrektor zarządzający Novartis w Wielkiej Brytanii, oświadczył, że Wielka Brytania stała się „w dużej mierze nieinwestowalna” dla producentów leków.
Globalny kontekst: presja ze strony USA
Dodatkową warstwą złożoności w globalnym krajobrazie farmaceutycznym jest stanowisko prezydenta USA, Donalda Trumpa, który konsekwentnie domagał się od firm farmaceutycznych obniżenia cen leków w Stanach Zjednoczonych, aby zrównały się one z cenami w Europie i Kanadzie. Ta presja, wynikająca ze strukturalnych różnic w systemach opieki zdrowotnej, które często prowadzą do wyższych cen leków w USA, wzmaga konieczność uzyskania przez producentów leków korzystniejszych warunków od rządów, takich jak rząd Wielkiej Brytanii. Na przykład, Eli Lilly niedawno zawiesiła dostawy swojego leku na odchudzanie Mounjaro do Wielkiej Brytanii przed znaczącą podwyżką cen. Firmy sugerują, że obniżki cen w USA mogą wymusić wzrost cen na innych rynkach. Ponadto, proponowane przez Trumpa cła na import leków mogą stworzyć presję inflacyjną na ceny sprzedaży w USA, dodatkowo zmuszając producentów leków do poszukiwania wyższych cen gdzie indziej.
Długoterminowe zagrożenia i dylemat rządu UK
Efekty domina brytyjskiego sporu cenowego wykraczają poza bezpośrednie konsekwencje finansowe. Stanowią one uzasadnienie dla producentów leków, takich jak AstraZeneca, do przekierowania wydatków na badania i rozwój w stronę USA, co jest zgodne z celami prezydenta Trumpa. Ponadto, firmy mogą stać się mniej skłonne do wprowadzania nowych leków na rynek w Wielkiej Brytanii. Trend ten jest już widoczny, częściowo z powodu rygorystycznych kryteriów stosowanych przez Narodowy Instytut Zdrowia i Doskonałości Opieki (NICE), organ odpowiedzialny za ocenę efektywności kosztowej nowych leków dla NHS. Zbieżność tych czynników stawia rząd Wielkiej Brytanii w niepewnej sytuacji, zmagając się z pogodzeniem swojego zobowiązania do stania się „supermocarstwem nauk przyrodniczych” z rosnącym niezadowoleniem kluczowego przemysłu.
Ten artykuł zawiera informacje aktualne na dzień dostarczenia tekstu. Wydarzenia i polityka mogły ewoluować od pierwotnej daty publikacji.

Katarzyna to dynamiczna reporterka, której pasją jest przekazywanie najświeższych wiadomości ze świata biznesu i finansów. Pracując dla bizmix.pl, współpracuje z ekspertami rynkowymi, by prezentować obiektywne i aktualne informacje bez sugerowania konkretnych decyzji inwestycyjnych.