Iluzja niekończących się baniek: Nawigowanie po granicach polityki monetarnej
Dominująca narracja ekonomiczna, szczególnie w Stanach Zjednoczonych, opiera się na zdolności
Rezerwy Federalnej do ciągłego pompowania baniek aktywów i podtrzymywania gospodarki za pomocą tradycyjnych narzędzi monetarnych. Ta perspektywa sugeruje, że w miarę wzrostu globalnego zadłużenia Fed będzie umiejętnie zarządzał
stopami procentowymi, zwiększał podaż pieniądza i promował „efekt majątkowy” poprzez wzrost cen aktywów, stymulując tym samym wydatki konsumpcyjne i podtrzymując wzrost gospodarczy. Chociaż strategia ta okazała się historycznie skuteczna, pojawiające się wskaźniki sugerują potencjalne nasycenie jej skuteczności, co rodzi pytania o zrównoważony charakter tego podejścia i możliwość jego ostatecznego niepowodzenia.
To cykliczne poleganie na interwencji monetarnej, charakteryzujące się tłumieniem stóp procentowych i wstrzykiwaniem płynności w celu napędzania spekulacji i aprecjacji aktywów, stało się kamieniem węgielnym zarządzania gospodarczego w ciągu ostatniego ćwierćwiecza. Logika polega na tym, że wraz ze wzrostem wartości aktywów ludzie czują się bogatsi, co prowadzi do zwiększonej konsumpcji. Mechanizm ten jednak nieproporcjonalnie korzysta z najwyższej warstwy posiadaczy majątku, którzy dysponują większością aktywów. Chociaż ta elita odpowiada za znaczną część wydatków konsumpcyjnych, dynamika ta może pogłębiać nierówności majątkowe, pozostawiając w tyle dużą część populacji.
Historyczny podręcznik postępowania w przypadku kryzysów finansowych konsekwentnie obejmował interwencje banków centralnych w celu stabilizacji rynków. Gdy wydaje się, że bańka spekulacyjna pęka, typową reakcją jest zwiększenie płynności, obniżenie stóp i zachęcanie do pożyczek i inwestycji. Ten wzorzec wzmocnił powszechne zaufanie do zdolności banków centralnych do przeprowadzania ożywienia gospodarczego i zapobiegania załamaniu systemowemu. Jednak obecny krajobraz gospodarczy może wykazywać oznaki, że ten ugruntowany mechanizm osiąga swoje granice, potencjalnie czyniąc przyszłą próbę nadmuchania nowej bańki znacznie bardziej ryzykownym przedsięwzięciem.
Zrozumienie genezy baniek spekulacyjnych ujawnia, że nie zależą one wyłącznie od działań banków centralnych. Na przykład bańka South Sea z 1720 roku poprzedzała nowoczesne banki centralne i była napędzana masowymi spekulacjami podsycana chciwością i wiarą w wewnętrzną wartość firmy. Ten historyczny paralelizm podkreśla, że euforia rynkowa, często wzmacniana poczuciem irracjonalnego zaufania i obietnicą szybkiego tworzenia bogactwa, może rozwijać się niezależnie od polityki monetarnej. Na współczesnych rynkach wiara w transformacyjną moc sztucznej inteligencji i gwarantowaną interwencję Fed służą jako współczesne katalizatory podobnej euforii.
Krytyczna analiza wskaźników monetarnych ujawnia niepokojący trend. Od dziesięcioleci wzrost amerykańskiego Produktu Krajowego Brutto (PKB) ściśle odzwierciedlał ekspansję podaży pieniądza (M2). Jednak ta zależność zaczęła się rozchodzić po kryzysie finansowym w 2008 roku. Chociaż M2 nadal znacząco rosło, jego wpływ na realny wzrost gospodarczy zmalał. Zamiast tego ekspansja podaży pieniądza coraz częściej kierowana była w stronę
inflacji aktywów, a wskaźniki takie jak S&P 500 odnotowywały znaczące wzrosty, szczególnie od 2009 roku.
Ponadto, prędkość obiegu pieniądza, miara tego, jak często kapitał krąży w gospodarce, odnotowała dramatyczny spadek od połowy lat 90. XX wieku. Ten trwały spadek sugeruje osłabienie transmisji bodźców monetarnych do szerszej aktywności gospodarczej i wzrostu płac. Okres powszechnego dobrobytu w latach 90., charakteryzujący się dostępnym mieszkalnictwem i rosnącymi płacami, zbiegł się z wyższą prędkością obiegu pieniądza. Od tego czasu korzyści z ekspansji gospodarczej stają się coraz bardziej skoncentrowane, pogłębiając nierówności dochodowe i majątkowe.
Analiza wzrostu zadłużenia USA w stosunku do produkcji wskazuje, że akumulacja długu znacznie przewyższyła wyniki gospodarcze. Ta dysproporcja sugeruje, że bańki aktywów i zwiększony kredyt stały się głównymi, choć sztucznymi, motorami postrzeganego wzrostu, maskującymi podstawową rzeczywistość gospodarczą. Konsekwencją jest pogłębiająca się przepaść między bogactwem zgromadzonym przez 10% najbogatszych a pozycją ekonomiczną szerszej populacji.
Obecne szaleństwo wokół sztucznej inteligencji, z jej potencjałem do zakłóceń i innowacji, jest przez niektórych analityków porównywane do bańki South Sea, która wciągnęła zarówno doświadczonych inwestorów, jak i opinię publiczną. Historyczny wynik takich manii spekulacyjnych często wiąże się ze znacznymi stratami dla większości uczestników, a zyski realizują tylko ci, którzy strategicznie wycofali się przed załamaniem. Powszechne założenie, że po obecnej „bańce wszystkiego” nieuchronnie nastąpi kolejna bańka, może nie doceniać fundamentalnych ograniczeń, z jakimi boryka się obecnie globalna gospodarka, potencjalnie sygnalizując odejście od ustalonych wzorców ożywienia napędzanego polityką monetarną.
Skuteczność mechanizmów wspierających rynki finansowe przez ostatnie 25 lat jest kwestionowana. Gdyby Rezerwa Federalna próbowała wykreować kolejny cykl spekulacyjny, niezależnie od bazowego aktywa – czy to sztucznej inteligencji, aktywów cyfrowych, czy jakiegokolwiek innego wschodzącego trendu – fundamentalne ograniczenia tych narzędzi mogą stać się coraz bardziej widoczne. Obecne środowisko gospodarcze sugeruje, że ustalone metody zwiększania wartości aktywów i stymulowania popytu mogą już nie posiadać mocy generowania zrównoważonego i inkluzywnego wzrostu, potencjalnie zapowiadając okres głębokiej kalibracji gospodarczej.